Foto
- 18 kwietnia 2024
- wyświetleń: 777
Festiwal zmarnowanych okazji w meczu Rotuza z rezerwami Goczałkowic
Przy pięknej, wręcz letniej, pogodzie w sobotnie południe okręgowa piłka nożna wróciła na boisko do Bronowa. Murawa była dobrze przygotowana do gry w piłkę, tak samo jak i obie drużyny, nastawione wyłącznie na zwycięstwo.
Rotuz nie był faworytem tego meczu. Tym bardziej dziwił obraz gry w pierwszej połowie, kiedy Bronowianie na pewnie odstawali poziomem organizacji gry, a śmiało można powiedzieć, że wręcz dyktowali jej tempo.
Rywal jednak nie ustępował niczym w tym spotkaniu, a jedyne, czym przewyższył rywala, to skuteczność i cierpliwość w sytuacjach bramkowych. Akcje gospodarzy często kończyły się w obrębie pola karnego rywali, natomiast ani razu w bramce nie znalazła się piłka.
Goczałkowice natomiast wykorzystały szansę, jaką był szybki kontratak, i tym sposobem udało im się osiągnąć jednobramkowe prowadzenie w pierwszej połowie.
W drugiej części gry Rotuz zmarnował tak wiele sytuacji bramkowych, że nawet najstarsi kibice przestali wierzyć, że piłka wyląduje w bramce rywali. Futbolówka w najlepszym razie mijała o centymetry jeden i drugi słupek przyjezdnych.
Nawet gdy Rotuz grał w dziesiątkę wskutek drugiej żółtej kartki dla Bieńki, nie zabrakło animuszu w akcjach ofensywnych. Jednak w dalszym ciągu brakowało najważniejszego - precyzji i zimnej krwi!
Efekt był taki, że to rezerwy LKS-u podwyższyły prowadzenie w ostatnich minutach meczu, a w Bronowie można było wyczuć w powietrzu sporą złość i spora dawkę niedosytu.
Rotuz Bronów - LKS II Goczałkowice-Zdrój 0:2 (0:1)
Gole:
Rotuz: Granatowski - Strzelczyk (85′ Tański), Mencnarowski, Bieńko, Cyroń, Wronka (84′ Rodak), D. Feruga (67′ Pisarek), Świerkot, Dzida (46′ Wieczorek), Adamczyk, B. Feruga
Rotuz nie był faworytem tego meczu. Tym bardziej dziwił obraz gry w pierwszej połowie, kiedy Bronowianie na pewnie odstawali poziomem organizacji gry, a śmiało można powiedzieć, że wręcz dyktowali jej tempo.
Rywal jednak nie ustępował niczym w tym spotkaniu, a jedyne, czym przewyższył rywala, to skuteczność i cierpliwość w sytuacjach bramkowych. Akcje gospodarzy często kończyły się w obrębie pola karnego rywali, natomiast ani razu w bramce nie znalazła się piłka.
Goczałkowice natomiast wykorzystały szansę, jaką był szybki kontratak, i tym sposobem udało im się osiągnąć jednobramkowe prowadzenie w pierwszej połowie.
W drugiej części gry Rotuz zmarnował tak wiele sytuacji bramkowych, że nawet najstarsi kibice przestali wierzyć, że piłka wyląduje w bramce rywali. Futbolówka w najlepszym razie mijała o centymetry jeden i drugi słupek przyjezdnych.
Nawet gdy Rotuz grał w dziesiątkę wskutek drugiej żółtej kartki dla Bieńki, nie zabrakło animuszu w akcjach ofensywnych. Jednak w dalszym ciągu brakowało najważniejszego - precyzji i zimnej krwi!
Efekt był taki, że to rezerwy LKS-u podwyższyły prowadzenie w ostatnich minutach meczu, a w Bronowie można było wyczuć w powietrzu sporą złość i spora dawkę niedosytu.
Rotuz Bronów - LKS II Goczałkowice-Zdrój 0:2 (0:1)
Gole:
- 0:1 Piekar (18’)
- 0:2 Grygier (89′)
Rotuz: Granatowski - Strzelczyk (85′ Tański), Mencnarowski, Bieńko, Cyroń, Wronka (84′ Rodak), D. Feruga (67′ Pisarek), Świerkot, Dzida (46′ Wieczorek), Adamczyk, B. Feruga
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu czecho.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.
Rotuz Bronów
Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Rotuz Bronów" podaj